Na początku 1878 roku świat nękały liczne problemy. Ludzie zastanawiali się nad: „pokojem san-stefańskim, wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny”. Kupcy warszawscy oraz okoliczna inteligencja interesowali się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J.Mincel i S.Wokulski, położonego na Krakowskim Przedmieściu.
W każdy wieczór w renomowanej jadłodajni zbierali się „właściciele składów bielizny i składów win, fabrykanci powozów i kapeluszy, poważni ojcowie rodzin utrzymujący się z własnych funduszów i posiadacze kamienic bez zajęcia” i rozmawiali zarówno na temat polityki jak o przyszłości sklepu. Byli wśród nich ajent handlowy Szprot, fabrykant powozów pan Deklewski oraz radca Węgrowicz. Czas upływał im na rozmowie o Wokulskim. Snuli domysły, dlaczego porzucił sklep (na szczęście dobrze prosperujący pod opieką i zarządem przyjaciela „tego wariata” – Ignacego Rzeckiego) i wyjechał na wojnę turecką, biorąc gotówkę po zmarłej żonie. |